Lekarz onkolog: NIE dla palaczy na PGE Arenie Gdańsk
piątek, 28 października 2011 09:09

Na stadionie powinniśmy promować zdrowy styl życia, a nie ułatwiać życie palaczom, którzy są jego zaprzeczeniem - uważa prof. Jacek Jassem, onkolog, współautor ustawy wprowadzającej zakaz palenia w miejscach publicznych

Michał Jamroż: Był pan ostatnio na meczu na PGE Arenie?

Prof. Jacek Jassem: Tak. Po trzydziestu latach przerwy powróciłem na trybuny stadionu piłkarskiego, podobnie jak kilkanaście tysięcy innych osób, które urzeczone pięknem nowego stadionu zwiększyły grono kibiców Lechii.

Zakaz palenia, o który pan walczył, jest na stadionie fikcją, a toalety powinny nazywać się palarniami.

- Ostatni mecz był świetnym widowiskiem piłkarskim, ale to, co działo się w przerwach, było zupełnym koszmarem. W korytarzach pięknego stadionu czuć było wszędzie smród tytoniowego dymu, a z toalet praktycznie w ogóle nie można było korzystać, ponieważ stały się regularnymi palarniami. Obawiam się, że w tej sytuacji wiele osób, zwłaszcza rodziny z dziećmi, zniechęcą się do ponownego przybycia na stadion. Stan toalet jest jednym z wykładników poziomu cywilizacyjnego społeczeństwa - wiele osób pamięta, jak wyglądały one w Polsce w niedawno "minionych" czasach. Powinny być one sanktuarium czystości i higieny - czy chcemy wrócić do niechlubnej tradycji? Czy chcemy międzynarodowej kompromitacji podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy?

No właśnie. Może powinno się więc wydzielić specjalne strefy dla osób palących?

- Czy naprawdę osoba uzależniona od tytoniu nie jest w stanie powstrzymać się od zapalenia papierosa podczas zawodów piłkarskich, które trwają tyle co seans filmowy lub teatralny, nie wspominając o dłuższym locie czy podróży kolejowej lub autobusowej? Czy konieczne jest tworzenie palarni w obiektach, które powinny promować zdrowy styl życia i tężyznę fizyczną i w których dużą część widowni stanowi młodzież? Od ponad trzydziestu pięciu lat leczę chorych na raka, tak więc wiem, do czego prowadzi palenie. Ludziom trzeba pomagać walczyć z nałogiem, a nie stwarzać im możliwości jego zaspokajania. Palenie to taka sama forma uzależnienia jak narkomania, czy alkoholizm. Jako lekarz muszę tak samo traktować chorych palących i niepalących, jednak moim obowiązkiem jest zrobić wszystko, aby jednych i drugich chronić przed zgubnymi skutkami nałogu. Z zażenowaniem wysłuchuję obrońców "praw palących" - to godzenie się na zbiorowe samobójstwo. A przecież im mniej miejsc, gdzie można palić, tym mniej chętnych do palenia. W Wielkiej Brytanii czy we Włoszech po wprowadzeniu restrykcyjnych przepisów znacznie spadła liczba osób, które sięgają po papierosy.

Ale sytuacja wygląda teraz tak, że mamy zakaz, którego nikt nie przestrzega, ani nikt nie egzekwuje. Może strefy byłyby kompromisem, które ucywilizowałyby sytuację?

- To nie jest kompromis. Wychodzenie naprzeciw potrzebom palaczy jest tak naprawdę szkodzeniem im samym. Poza tym jako obywatel oczekuję, że w moim kraju prawo będzie przestrzegane. Nie wyobrażam sobie, aby stadionowe służby porządkowe nie potrafiły poradzić sobie z tym problemem. Spróbujmy zadbać, aby ten stadion stał się rzeczywiście nową wizytówką naszego miasta i żebyśmy wszyscy mogli być z niego dumni.

Źródło: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto